Początki Magii Hybrydowej
biblioteka uniwersum

biblioteka uniwersum

Poniższy tekst stanowi część Uniwersum Angvalion, a jego autorem jest postać fikcyjna, której opinie są subiektywne.

Początki Magii Hybrydowej

Tytuł

"Początki Magii Hybrydowej"

Wydawca

Uniwersytet Aspiński

Sekcja

Magia Żywiołów

Tematyka

Magia Hybrydowa

Kiedy po raz pierwszy opuściłam Aspin, szybko zrozumiałam, że teorie, które tak chętnie zgłębiałyśmy w bibliotekach Uniwersytetu, mają swoje ograniczenia. Życie w drodze, niepewność terenu, presja czasu – to wszystko sprawiało, że klasyczne formy magii stawały się niezręczne, kosztowne i często zbyt powolne.

Właśnie w takich warunkach, wśród samotnych szermierzy, zwiadowców i najemników, zaczęła się rodzić koncepcja, którą dziś określamy jako Magia Hybrydowa. Nie była to żadna szkoła, nie miała mistrzów ani doktryny. To była potrzeba – czysta, konkretna i bezkompromisowa. Ci ludzie nie chcieli być magami. Chcieli przetrwać, a jeśli się dało – zwyciężyć.

Widziałam wojownika, który instynktownie łączył pchnięcie włócznią z impulsem powietrza. Innego, który cięciem rozgrzanego ostrza podpalał suchą szatę przeciwnika. Ich zaklęcia nie miały nazw. Nie były czyste. Ale działały.

Wielu z nich miało wrodzony Talent Magiczny – wystarczający, by zapalić ogień lub przywołać powiew – lecz zbyt mały, by studiować w akademiach. Inni byli samoukami, którzy po prostu „wyczuwali” swój żywioł. W walce używali go tak, jakby był częścią ich ciała – bez inkantacji, bez skupienia, bez teatralności. Magia nie była osobnym gestem. Była rytmem ruchu.

W miarę jak podróżowałam dalej, zaczęłam spisywać te techniki. Uczyłam się ich. Nie po to, by je udoskonalić – ale by nie umrzeć w drugim starciu. Nazwałam je Hybrydami – bo były czymś pomiędzy. Nie pełną magią, nie czystą walką. Czymś surowym. Czymś prawdziwym.

Nie sądzę, by kiedykolwiek miały one trafić do oficjalnych podręczników magii żywiołów. Są zbyt nieokiełznane, zbyt praktyczne, zbyt „brudne”, jak mawiają uczeni z Uniwersytetu. Ale dla tych, które żyją w drodze, walczą na krawędzi i nie mają czasu na traktaty – są wszystkim, czego potrzeba.