Silmaarooński Raj Podatkowy
Silmaaroon w Amrancie zasłynął jako idealne miejsce na prowadzenie interesów - raj podatkowy, które szanuje wolność oraz własność prywatną.
Założenie działalności w Silmaaroonie od początku jego istnienia było niezwykle łatwe - wystarczyło zaledwie przyjść do Ratuszu oraz złożyć dokument, w którym deklaruje się płacenie podatków oraz zaznacza dziedzinę swojej działalności. Taki dokument złożyć mógł każdy i nie wymagał żadnej zgody. Oczywiście prowadzona działalność musiała być zgodna z i tak liberalnym prawem.
W przypadku sprzedaży towarów wystarczyło wpisać sprzedawane towary, które były dostępne na liście towarów dozwolonych. Jeśli przedmiot, który kupiec chciał sprzedawać, nie znajdował się na liście dozwolonych lub zabronionych rzeczy, kupiec musiał zapłacić urzędowi za sprawdzenie go, a następnie wpisanie.
Wystawienie swojego straganu w mieście było dziecinnie proste - wystarczyło przyjść do urzędu oraz wybrać miejsce. Wystawienie straganu nie podlegało opodatkowaniu, lecz sprzedawca musiał dokładać się do straży miejskiej lub w późniejszym okresie Żelaznych Pieści w zależności od tego, ile cegieł na drodze zajmował jego stragan. Ciekawostką jest to, że doprowadzało to do "optymalizacji podatkowych" w postaci straganów o bardzo nieregularnych kształtach tak, aby spełniały wszystkie swoje zadania, zajmując przy tym jak najmniej miejsca. Wielka Czwórka nie uznawała tego jednak za oszustwo, a twierdziła, że kupcy Silmaaroonu są zaradni, co nadaje miastu niepowtarzalnego klimatu.
Każdy obywatel prowadzący swoją działalność miał w obowiązku prowadzić księgę rachunkową, w której skrupulatnie notował wszystkie przychody oraz wydatki - jednocześnie każdy rok musiał być notowany w osobnej księdze. Kupcy swoje księgi mogli oddawać do Archiwów w Ratuszu, przytrzymywać na własną rękę lub, co najczęściej robili, oddawać w ręce Gildii Kupców, która te księgi składowała. Urzędnicy Silmaaroońscy mieli prawo w dowolnym momencie uzyskać wzgląd do księgi rachunkowej, lecz w praktyce działo się to bardzo rzadko. Prowadzący działalność obywatele mieli obowiązek trzymać wszystkie księgi rachunkowe z całego okresu prowadzenia działalności. W przypadku zamknięcia interesu ich obowiązkiem było zdać księgo do archiwów, lecz mieli możliwość wykonania wcześniej kopii.
Istotnym aspektem prowadzenia działalności Silmaaroonu była polityka zamkniętych archiwów, co oznacza, że Wielka Czwórka pod żadnym pozorem nie udostępniała innym państwom żadnych informacji na temat prowadzonych w porcie działalności, a same władze nie ścigały za przestępstwa podatkowe w innych państwach. Wyjątkiem był okres, kiedy Silmaaroon był wasalem Araulenu oraz okres, kiedy członkiem Wielkiej Czwórki był Victor var Langver.
Kwestia podatków była bardzo przejrzysta i prosta - każdy obywatel, który pracował dla kogoś, miał obowiązek płacić podatek w wysokości 9% zarobku, co było najniższym podatkiem w Królestwach Północy. Obywatele prowadzący działalność musieli płacić wyższy, bo wynoszący 12,65% podatek od dochodów, lecz, aby ułatwić rozwój młodych interesów, pierwsze zarobione 90 000 koron w danym roku było zwolnione od podatku - w Silmaaroonie wielu obywateli pracowało na co dzień u kogoś innego, a "po godzinach" starało się rozwijać swój własny interes.
W przypadku dużych działalności dochodził dodatkowy podatek na rozwój oraz ochronę miasta, który był ustalany przez każdego przedsiębiorcę osobiście z Wielką Czwórką. Oczywiście słowo rady jest wiążące i nie można go zlekceważyć, lecz dawało to pole do negocjacji, a sami władcy lubili nadawać tym, którzy dokładają się do miasta, dodatkowe przywileje - rzecz jasna takie, które nie szkodziły wolności drugiego człowieka.
W trakcie prowadzenia interesów w Silmaaroonie należało też pamiętać o opłatach celnych, które również nie były wysokie, lecz zawsze były zależne od sytuacji na świecie oraz siły waluty (Korona Arauleńska). Ze względu właśnie na niskie opłaty celne port Łabędziej Przystani rozrósł się w błyskawicznym tempie, stając się największym portem, niekoniecznie miastem, na Amarancie. Warto jeszcze wspomnieć o opłacie portowej za cumowanie statku w porcie, która sprawiała, że transport towarów przez wodę był droższy. Niemniej pod opłatę portową nie podlegały statki zacumowane w prywatnych przystaniach.
Ostatnim podatkiem, który należało płacić w Silmaaroonie, był podatek od posiadanej ziemi - w zależności od wielkości ziemi należało uiszczać podatek w wysokości zależnej, tak jak w przypadku straganów, od ilości cegieł, które zapełniły by podłoże posiadanej ziemi. W tym przypadku prawo podatkowe nie rozróżniało ziemi mieszkalnej od takiej, na której prowadzi się interesy. Kiedy Silmaaroon miał problem z przeludnieniem, wielu bogatych obywateli kupowało duże ziemie, na których budowali olbrzymie kamienice wzorem Aspin, w których inni obywatele kupowali lub wynajmowali pokoje. Kupiony lub wynajęty pokój nie podlegał opodatkowaniu. Wkrótce miasto zaczęło dzielić się na dzielnice, wysokość podatku od posiadanej ziemi zależała od dzielnicy, w której się znajduje.